top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

Armenia

Zaktualizowano: 27 kwi 2021

Armenia jest dla Europejczyków nieznanym krajem, położonym geograficznie na skraju naszego kontynentu, na tle kaukaskich, pokrytych śniegiem 5-tysięczników, o prastarej historii, którą można odkrywać w niezliczonych klasztorach i innych miejscach kultu religijnego. Armenia jest krajem granicznym w każdym sensie: geograficznym, politycznym, ale też kulturowym między Europą i Azją, między chrześcijaństwem a islamem. Fascynująca kultura Armenii jest od tysięcy lat infiltrowana wpływem orientalnym, ale jest sama w sobie na wskroś chrześcijańska. Armenia była przecież pierwszym chrześcijańskim krajem na świecie! Ślady wędrówek mnichów prowadzą od doliny Araratu aż po dziewicze lasy, ponad stromymi skałami do ukrytych miejscowości, które w swojej drzemce tylko czekają, by być odkryte i przebudzone do życia przez naszą cywilizację. Drobne, samotnie stojące kamienne kościoły, wieże niezliczonych klasztorów wyrastające ponad spektakularnymi kanionami, kamienne przydrożne krzyże są świadkami chrześcijańskiej tradycji, których nie znajdziecie nigdzie na świecie. Podróż przez współczesną Armenię odkrywa też inną stronę tego niebywałego kraju, tą mniej znaną: stada baranów na troskliwie nawadnianych polach, ciężko pracujący chłopi, krowy i inne zwierzęta domowe na ulicach wsi i małych miasteczek, brodaci mężczyźni i starsze kobiety ubrani w ciemne stroje z twarzami częściowo zasłoniętymi chustami - to także typowe elementy armeńskiej prowincji. Głośna muzyka na zakurzonych ulicach i gwar kolorowych jarmarków to znak, że Armenia jest też częścią kultury wschodu. To tędy przebiegała kiedyś część dawnego Szlaku Jedwabnego. 

Dla wielu osób Armenia jest także pojęciem uosabiającym cały tragizm swojej skomplikowanej i niełatwej historii oraz narodu, który tę historię opisał w pięknie ilustrowanych rękopisach, przy których blaknie dzisiejsza sztuka nowoczesna. Armeńczycy są wyjątkowo gościnnym i serdecznym narodem. To czego brakuje im w kieszeniach (bieda na prowincji jest powszechna) rekompensują swoim sercem. Zachęcam bardzo do poznania i odkrywania tego mało znanego kraju, który z turystycznego punktu widzenia jest dosyć wymagający, zważywszy kiepską jakość dróg, upalną pogodę (ja tam byłem w lipcu), infrastrukturę hotelową przypominającą czasy sowieckie oraz bardzo duże wysokości, które mogą dawać się we znaki. Z widokiem prowincji kontrastuje piękne, szybko modernizujące się i niesłychane żywe centrum Erewania z wieloma sklepami oferującymi wszystkie produkty zachodu. Pompatyczny, wiecznie zaśnieżony szczyt świętej góry Araratu nadaje miastu tajemniczy i wyjątkowy urok oraz orientalny spokój. Armenia jest krajem, gdzie obok wspaniałej, pełnej kontrastów przyrody możemy zachwycać się i poczuć klimat wszechobecnego wczesnochrześcijańskiego ducha naszej cywilizacji, w którym czas ma zupełnie inne znaczenie niż w naszej części Europy: czas jest prezentem, który można podarować innym ludziom i gościom. Wtedy może się wydarzyć coś, co mi się przytrafiło: Armenia nikogo nie pozostawia obojętnym, a każde wspomnienie o tym kraju wywołuje miły uśmiech na ustach. 

Nie sposób będąc w Armenii nie zauważyć kilkutysięcznej historii tego kraju. Najstarsze wykopaliska z epoki wczesnego bronzu wskazują na działalność człowieka na wyżynach wokół Araratu już 4000 pne. Ok. 1000 lat pne to początek potężnego królestwa Urartu, wtedy też zbudowana zostałą stolica Erewań. Następnie Armenia została podpita przez Persów, później Aleksandra Wielkiego. W I wieku pne Armenia była najpotężniejszym państwem Azji Mniejszej, później ten status utraciła. Już w 301 roku ówczesny król Armenii ustanowił oficjalnie chrześcijaństwo religią państwową, dzięki czemu jest ona najstarszym chrześcijańskim państwem świata, kilkanaście lat wcześniej zanim zniesione zostały prześladowania chrześcijan w Rzymie. W kolejnym wieku stworzony został alfabet ormiański, co stanowiło początek rozkwitu kultury i piśmiennictwa. Dawne rękopisy ormiańskie można podziwiać w muzeum Matenadaran w Erewaniu, doprawdy są imponujące. Królestwo Armenii upadło w V wieku, podzielone między Bizancjum i Persję, następnie tereny Armenii były podbite przez Arabów, a później Turków, których dominacja trwała aż do XIX wieku. Z tego powodu wielu Ormian opuszczało przez lata swoją ojczyznę, dlatego też ich diaspora jest jedną z najbardziej licznych i zintegrowanych na całym świecie, pielęgnując przy tym swoją kulturę i tożsamość narodową. Poza granicami swojego kraju żyje ponad połowa Ormian. W 1878 roku Armenia została oficjalnie podzielona między Rosję i Imperium Otomańskie, co poprawiło los Ormian we wschodniej części Armenii, kontrolowanej przez Rosjan, ale drastycznie pogorszyło ich bezpieczeństwo w tureckiej części kraju. Na skutek wzrostu nastrojów nacjonalistycznych i dojścia do władzy Młodoturków rząd turecki rozpoczął regularną kampanię pogromów i przesiedleń Ormian, ale też Greków pod pretekstem sprzyjania Rosji oraz propozycjami utworzenia przez te dwa narody jednego państwa federacyjnego. W wyniku tego aktu ludobójstwa (znanego jako Rzeź Ormian) zginęło ok. 1,5 mln ludzi, dokładna liczba ofiar nie jest możliwa do ustalenia. Ideologia Młodoturków domagająca się etnicznej hegemonii Turków w ich wielonarodowym państwie do dziś jest podstawowym wyznacznikiem tureckiej polityki wewnętrznej i zagranicznej. To w niej należy też szukać praprzyczyn konfliktu kurdyjsko-tureckiego i odmowy uznania Kurdów za osobną narodowość, kultywowania własnej kultury, zakazu używania języka kurdyjskiego, a także napięć grecko-tureckich (w tym okupacji części Cypru przez Turcję). Zaprzeczanie ludobójstwu na Ormianach i innych narodowościach jest immanentną częścią każdego rządu tureckiego od 100 lat, nie tylko Erdogana. Ludobójstwo dokonywało się z całą premedytacją i było zorganizowane w sposób, który w historii świata okrucieństwem nie odbiegał od eksterminacji Żydów w czasie II Wojny Światowej. Mężczyźni byli poddawani masowym egzekucjom, a ci, którzy byli przeznaczeni do pracy przymusowej ginęli z głodu, bądź skrajnego wyczerpania. Kobiety, dzieci oraz osoby starsze były deportowane i zmuszani do "marszów śmierci" do Pustyni Syryjskiej. W konwojach militarnych regularnej armii tureckiej, pozbawieni żywności, wody kobiety były gwałcone, ich dzieci oraz starsi umierali z głodu w potwornym upale i atmosferze apokalipsy i prawdziwego piekła. Wiele osób spychano w górskie przepaście, niektórych - zwłaszcza duchownych palono żywcem lub zakopywano w ziemi. Zdjęcia z tych strasznych wydarzeń i wspomnienia nielicznych uciekinierów można zobaczyć w Muzeum Ludobójstwa Ormian w Erewaniu (koniecznie trzeba tam być!). Są przerażające. Informacje o tej makabrze docierały do Europy z dużym opóźnieniem, reakcje były symboliczne, bo przecież w Europie trwała I Wojna Światowa. Protesty były sporadyczne, pomoc humanitarna bardzo niewielka dla tych nielicznych, którzy uciekli do Syrii i Iranu. Świat nie miał ani czasu, ani ochoty zająć się osobami odpowiedzialnymi za ludobójstwo, gdyż wielkie mocarstwa były wówczas bardziej zainteresowane podziałem dawnego Imperium Osmańskiego na nowe państwa i podporządkowane im terytoria zależne. Był to też okres fascynacji zmianami demokratycznymi w Turcji oraz osobowością Ataturka - wywodzącego się wprost z ruchu młodotureckiego. To bez wątpienia najbardziej tragiczny okres w długiej historii Armenii i jeden z podstawowych elementów tożsamości narodowej. 

Pamięcią o ludobójstwie Ormian nie był też zainteresowany Związek Sowiecki, któremu tradycyjnie zależało na poprawnych stosunkach z Turcją (tak jest zresztą do dzisiaj). W 1918 roku w wyniku ustaleń po I Wojnie Światowej proklamowana została Demokratyczna Republika Armenii, która jednak wkrótce została w większości ponownie zajęta przez Turcję, zaś jej pozostałą część przejęli bolszewicy. Eksterminacja elit ormiańskich, które jakimś cudem uratowały się przed ludobójstwem Turków w 1915 roku została do końca zrealizowana przez stalinowskich siepaczy. Od 1936 roku Armenia stała się odrębną republiką w ramach Związku Sowieckiego i pozostawała w nim do jego końca. Wolnym i niepodległym krajem została w 1991 roku. Wcześniej jednak, jeszcze za czasów Gorbaczowa wybuchł kolejny konflikt - tym razem w Górnym Karabachu - kolebce ormiańskiej państwowości. GK stał się częścią Sowieckiej Republiki Azerbejdżanu w 1922 roku decyzją Stalina, mimo, że był zamieszkany przez ormiańską większość. Wiele lat panował tam względny spokój, chociaż w latach 60-tych XX wieku dochodziło do pojedynczych ataków na Ormian. Konflikt zbrojny wybuchł w 1988 roku. W 1991 roku Górny Karabach ogłosił niepodległość, jednak uznawany jest tylko przez Armenię. Ani Azerbejdżan, ani wspólnota międzynarodowa nie uznaje niepodległości tej ormiańskiej enklawy na terytorium Azerbejdżanu. Spór o ten region przerodził się w latach 1992-1994 w regularny konflikt zbrojny, Azerom nie udało się go rozstrzygnąć na swoją korzyść. Zawieszenie broni zostało wynegocjowane z udziałem Rosji i USA, niemniej można było mówić tylko o zamrożeniu konfliktu, a nie o jego zakończeniu, gdyż w obszarach nadgranicznych (do których zresztą cudzoziemcy nie mają dostępu, mimo że do GK można wjechać od strony Armenii występując o specjalną wizę) dochodzi co jakiś czas do regularnej wymiany ognia pomiędzy obiema stronami. Pomimo nierównego potencjału gospodarczego i militarnego między Azerbejdżanem i Armenią (wydatki wojskowe Azerbejdżanu przekraczają sumę całego budżetu Armenii) temu pierwszemu nie udało się jak dotąd przejąć kontroli nad formalną częścią swojego terytorium, głównie dlatego, że Armenia objęta jest parasolem ochronnym Rosji (Rosja jest gwarantem jej bezpieczeństwa, Armenia ma wspólny system obrony powietrznej z Rosją, na jej terytorium znajdują się rosyjskie bazy wojskowe - w Giumri i Erebuni). Lata 2014 i 2016 przyniosły kolejne eskalacje konfliktu. Rosja natomiast, mimo sojuszu militarnego z Armenią, kontynuując politykę Stalina rozwija współpracę z obiema stronami konfliktu, dostarczając broń dla obu państw i w ten sposób pozostaje jedynym beneficjentem permanentnego napięcia i utrzymywania stanu zamrożenia konfliktu, a nie jego ostatecznego roztrzygnięcia. Dlatego też uregulowanie konfliktu w dającym się przewidzieć czasie nie jest możliwe. Ewentualne działania zbrojne będą miały charakter ograniczony, gdyż Azerbejdżan nie dysponuje siłami koniecznymi do odzyskania pełnej kontroli nad GK ze względu na rosyjskie wsparcie dla Armenii. Zależność Armenii w sferze bezpieczeństwa od Rosji będzie się zatem pogłębiać, gdyż pozostanie ona jedynym czynnikiem odstraszającym Azerbejdżan przed prowokowaniem działań zbrojnych na większą skalę. Po aksamitnej rewolucji w Armenii w 2018 w wyniku której do władzy doszedł Nikola Paszynian przełom wydawał się w zasięgu ręki, gdyż był on pierwszym od 20 lat premierem nie wywodzącym się z Górnego Karabachu. Paszynian spotkał się nawet z prezydentem Azerbejdżanu Alijewem, jednak do realnego przełomu nie doszło. Konflikt o GK wpływa negatywnie na sytuację gospodarczą Armenii, gdyż kraj zmuszony jest utrzymywać jeden z największych budżetów militarnych na świecie (4,25% PKB) z ponad 100 tysięczną armią, w tym siły wspierające GK to ok. 40 tys. żołnierzy. Konflikt ten skutkuje też brakiem strukturalnych reform gospodarczych i wzrostem długu publicznego. Niemniej w ostatnich latach gospodarka kraju rozwija się zupełnie przyzwoicie, wzmacniane są związki z Unią Europejską, wzrost PKB w 2019 to aż 7,6%, nie spadał poniżej 5% w poprzednich latach. Silnie rozwija się turystyka, co nie powinno nikogo absolutnie dziwić oraz handel. Swój udział we wzroście gospodarczym ma też przemysł. Inflacja jest zdecydowanie pod kontrolą (zaledwie 1,4% w 2019), problemem kraju pozostaje duże bezrobocie, oscylujące wokół 18%. Istotnym elementem gospodarki Armenii są też transfery zagraniczne z diaspory. 

Warto wybrać się do tego pięknego i dumnego kraju. Jest on całkowicie bezpieczny dla turystów, a widoki prowincji ormiańskiej zapierają dech w piersiach. Otwartość i gościnność Ormian jest legendarna, kuchnia wyśmienita, a koniak najlepszy na świecie. Fani historii, starożytności oraz poszukujący pierwszych śladów chrześcijaństwa odnajdą w Armenii swoją ziemię obiecaną.


84 wyświetlenia2 komentarze

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Ukraina

Rosja

O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page